- John Lang
- 0
- 4914
- 1385
Wraz ze spadkiem udziału rządu w General Motors, wzrosły wydatki na urzędników lobbujących. Według danych z formularzy lobbingu, GM wydał prawie 3,6 miliona dolarów w pierwszym kwartale tego roku, dwa razy więcej niż w 2009 roku.
Jesienią ubiegłego roku Departament Skarbu zmniejszył swój udział w GM z 61 procent do poniżej 30 procent, usuwając znaczną część piętna „Government Motors”. Ponieważ federalni nie inwestują już w sukces GM, a konflikt interesów nieco się zmniejszył, GM podwoił swoje wysiłki, aby wydać swoją drogę do wyników w Waszyngtonie.
„To było nieuniknione, że firmy znajdowały się w pozycji obronnej” - powiedział podczas bankructwa i bezpośrednio po nim czołowy lobbysta GM Bob Ferguson. „Teraz jesteśmy w punkcie, w którym jesteśmy w ofensywie, aby poprawić interesy firmy oraz interesy akcjonariuszy i klientów”.
W szczególności GM chce zmienić zdanie administracji Obamy na temat średniego poziomu zużycia paliwa w korporacji wynoszącego 62 mpg na 2025 r. W programie jest również zniesienie pułapów wynagrodzeń kadry kierowniczej, które producent samochodów postrzega jako przeszkodę w zatrudnianiu odpowiednich ludzi. Prezes i dyrektor generalny GM, Daniel Akerson, niedawno podróżował nawet do Waszyngtonu, argumentując, że rząd nie jest od dawna akcjonariuszem większościowym, więc nie powinien być w stanie dyktować pensji.
Jeśli wydatki lobbingowe GM będą kontynuowane w tym tempie, przekroczą one 9,57 miliona dolarów wydanych w 2010 roku.
Ale GM nie jest jedyną firmą. Chrysler również zwiększa swoje wysiłki lobbingowe, wydając 1 milion dolarów w pierwszym kwartale 2011 roku, w porównaniu do 2,54 dolarów w całym 2010 roku. Jeśli chodzi o Ford Motor Co., jedyny amerykański producent samochodów, który nie otrzymał dofinansowania, bez aury rządowej własności utrudniającej wysiłki, Blue Oval jest na dobrej drodze, aby dorównać zeszłorocznym wydatkom.