- Jack Todd
- 0
- 4395
- 2
Prezydentowi Obamie zakazano odwiedzania jakichkolwiek fabryk GM lub Chryslera podczas wyborów, podobnie jak Mitt Romney.
Bycie ptaszkiem w grze w badmintona w sezonie wyborczym jest prawdopodobnie jedną z najgorszych rzeczy, które mogą się przydarzyć dużej firmie, dlatego zarówno GM, jak i Chrysler unikają bicia w tę iz powrotem..
To delikatna sytuacja dla GM, której rząd jest nadal większościowym udziałowcem po dofinansowaniu przemysłu samochodowego w 2009 roku. To dlatego, że pozycja rządu w firmie, niezależnie od działań GM, będzie głównym punktem spornym między obozami Obamy i Romneya..
Wiceprezydent Joe Biden już zaczął od tego, co z pewnością stanie się podstawowym oświadczeniem w nadchodzących miesiącach, mówiąc: „Osama bin Laden nie żyje, a General Motors żyje”.
Niewątpliwie op-ed Romney z 2008 roku opublikowany w New York Times zatytułowany „Let Detroit Go Bankrupt” stanie się przedmiotem nowej debaty, podobnie jak możliwość, że rząd może stracić miliardy ze swoich udziałów w GM, jeśli firmie nie uda się odbudować. Obecnie rząd straciłby 15,6 miliarda dolarów, gdyby zdecydował się sprzedać swoje 500,1 miliona akcji.
Z drugiej strony Chrysler spłacił już swoje pożyczki i ma znacznie mniejsze szanse na zostanie politycznym pokarmem. Niemniej jednak obie marki są jasne. Szczególnie w przypadku GM, decyzja dotyczy bycia znanym z samochodów, które produkuje, a nie pionka w grze jednej ze stron.